Kilka lat temu, gdy postanowiłam odnowić moją przyjaźń z drutami, otrzymałam od znajomych piękną pamiątkę po ich babci.
Pomyślicie, jak druty mogą być pamiątką?! Otóż mogą.
Jako dziecko, uczyłam się na drutach, jakie były dostępne, czyli aluminiowe ze strasznie sztywną żyłką, bądź na długich prostych, które miały tą samą grubość. Jak się domyślacie, zaszaleć na nich się nie dało.
A wracając do drutów po babci. Większość z nich są to druty o zbliżonych grubościach i jak sądzę zrobione są z szprych z koła roweru!! Skąd to wiem? A stąd, że mają specyficznie zagięte główki i nałożone kawałki korka (pewnie po to, aby robótka nie spadała drugim końcem). Kolejną podpowiedzią jest to, że nie mają wybitej grubości przy końcu.
Przyglądając się im dokładniej znalazłam też parę drutów firmy "Prym", jeden jest ciut zardzewiały, no i są wykrzywione, wyglądają na zdekompletowane. Jest też jeden drut, który ma napis "Sem".
Co ciekawe, Babcia, nie musiała mieć pary tych samych drutów, ponieważ większość z nich ma tą samą grubość, a przy robótkach, to jest najważniejsze :)
W tej "kolekcji" znalazłam też dwa drewniane druty, które nie są kompletem. Mają różną grubość i długość. Podejrzewam, że z uwagi na materiał ich pary mogły nie przetrwać i po prostu połamały się gdzieś dawno temu.
Pewnie zastanawiacie się, po co o tym piszę. Otóż, gdy wyprowadzałam się z domu, sama zabrałam część maminych drutów, bo innych nie było, czy tak może zaczynać się kolekcjonowanie dziewiarskiej historii? Zobaczymy za kilka lat.
Poniżej kilka zdjęć drutów otrzymanych w prezencie, sami popatrzcie jakie są piękne.
Pomyślicie, jak druty mogą być pamiątką?! Otóż mogą.
Jako dziecko, uczyłam się na drutach, jakie były dostępne, czyli aluminiowe ze strasznie sztywną żyłką, bądź na długich prostych, które miały tą samą grubość. Jak się domyślacie, zaszaleć na nich się nie dało.
A wracając do drutów po babci. Większość z nich są to druty o zbliżonych grubościach i jak sądzę zrobione są z szprych z koła roweru!! Skąd to wiem? A stąd, że mają specyficznie zagięte główki i nałożone kawałki korka (pewnie po to, aby robótka nie spadała drugim końcem). Kolejną podpowiedzią jest to, że nie mają wybitej grubości przy końcu.
druty ze szprych |
Przyglądając się im dokładniej znalazłam też parę drutów firmy "Prym", jeden jest ciut zardzewiały, no i są wykrzywione, wyglądają na zdekompletowane. Jest też jeden drut, który ma napis "Sem".
Co ciekawe, Babcia, nie musiała mieć pary tych samych drutów, ponieważ większość z nich ma tą samą grubość, a przy robótkach, to jest najważniejsze :)
W tej "kolekcji" znalazłam też dwa drewniane druty, które nie są kompletem. Mają różną grubość i długość. Podejrzewam, że z uwagi na materiał ich pary mogły nie przetrwać i po prostu połamały się gdzieś dawno temu.
druty drewniane |
Pewnie zastanawiacie się, po co o tym piszę. Otóż, gdy wyprowadzałam się z domu, sama zabrałam część maminych drutów, bo innych nie było, czy tak może zaczynać się kolekcjonowanie dziewiarskiej historii? Zobaczymy za kilka lat.
Poniżej kilka zdjęć drutów otrzymanych w prezencie, sami popatrzcie jakie są piękne.
druty metalowe |
druty po Babci |